Oto, co napisałem na tym blogu kilka miesiecy temu:
"Wysłuchałem dzisiaj, z rozczuleniem i w ...zadumie, słów i apeli Wysłannicy Majdanu (z całym moim Szacunkiem!), perygrynującej po Europie, w tym także po Polsce, w poszukiwaniu poparcia dla swojej (i mojej, dawnej) Ojczyzny, Ukrainy, dla ludzi walczących o jej wolność, przeciwko systemowi bezpośredniej i pośredniej przemocy, narzuconemu przez Północne Mocarstwo (jak to nazywał Sienkiewicz w "Potopie", w czasach carskiej cenzury?) Małej Rosji, "Chachłam", "zbuntowanym chamom" z " bliskiej zagranicy"...
No i przypomniały mi się dwa fakty-momenty z już dość odległej przeszłości: z Czechosłowacji 1968 roku i Polski lat 1980-81.
Czechosłowacja tamtej epoki, wspierana przez przysłowiowy "Świat" Zachodu (także przez nas, raczej nielicznych, bo wiekszość myślała, że nalezy "przyłożyć Pepikom, bo chcą do "Europy niemieckich rewizjonistów"), próbowała stworzyć "socjalizm o ludzkiej twarzy", opisany w jakimś dokumencie, liczacym ok. 1000 stron; (wówczas ja , a także nasi "rewizjoniści", wiadomo z kim na czele, przyklaskiwaliśmy temu pomysłowi).
W Sierpniu 1968 roku Sowieci, rosyjscy, polscy, nrdowscy, itp. posłali, jak ktoś wtedy dowcipnie powiedział, Czechom i Słowakom, "5000 czołgów przeciwko tym 1000 słów" (polecam piękny film, z moją ukochaną Juliette Binoche, "Nieznośna lekkość bytu" według Kundery (film, zresztą, niepotrzebnie "za długi")...
W okresie Polskiego Karnawału czyli 17 mesięcy pomiedzy lipcem 1980r. a 13 grudnia 1981 roku Polacy skrupulatnie przestrzegali norm i zasad działania "bez przemocy"; opisałem to w jakimś, opublikowanym tylko w "Podziemiu" artykule, nie pamietam już szczegółów. Nie byliśmy oryginalni, przed nami był Gandhi i Mandela; ten ostatni spędził w więzieniu "białych" kilkadziesiąt lat, a nie , jak Wałęsa, kilkanaście mięsiecy, popijając zresztą wódeczkę, a może i bardziej szlachetne trunki...
W tym okresie, jak pisano, "nie wybito w Polsce ani jednej szyby" choć obito "facjatę" Jana Rulewskiego, ówczesnego "trudnego dziecka Solidarności", obecnego Senatora z ramienia PO, jednego z ostatnich, obok Macierewicza, Romaszewskiego i Gwiazdów, uczciwych "solidaruchów". Wtedy strajkowalismy powszechnie "przeciwko przemocy", sam brałem w tym udział...choć tzw. eksperci z Warszawy "wykiwali" robotniczą Solidarność, i zachęcili Jaruzela do uderzenia z dnia 13 grudnia "roku pamiętnego"...
O ile przez wspomniane 17 miesięcy Polskiego Karnawału nie zamordowano nikogo, to po tej dacie mordowano juz raczej sporo, nawet obecny zdegenerowany artysta zrobił o tym przejmujący film pt. "Śmierć jak kromka chleba"; gdy go oglądądam to płaczę nad polskością... Ale kogo on dziś obchodzi? Mowa jest o setce zamordowanych w latach 80-tych, na czele z Jerzym Popiełuszką i kilkoma innych księży, chyba nie pedofilów, tak dzisiaj poszukiwanych przez Wściekłą Monikę czy jakąś "Kolendę"...
Przestrzeganie zasad działania "bez przemocy" przez "solidaruchów" nie ustrzegło ich od tego, by stali się ofiarami przemocy, i to jakiej, szczególnie na Śląsku (!): (kopalnie "Piast", "Wujek", Jastrzębie, itp., ze strony tzw. "postkomuchów" czyli, po prostu, komuchów (znów niezły film o polskim Śląsku, pt. "Zawrócony"..., tegoż zdegenerowanego artysty, dzisiaj zwolennika neo-bolszewików)...polecam Mu książkę pt. "Stalin", autorstwa genialnego niemieckiego historyka Jorga Baberowskiego ( wierzę jednak , że Palikot jednak nie dorówna jej "bohaterowi", skończy swoją "karierę" w PE ...)...
A wracając do Ukrainy...
To będzie Afganistan, a co najmniej - CZECZENIA, kilkadziesiąt razy większa!
Która rozsadzi, prędzej czy później Rosję, Federację Rosyjską!
Tak jak nasza Solidarność zaczęła " razwał"Sowieckowo Sojuza!" Ale do tego potrzeba by tzw. Świat nie zachowywał się wtedy tak biernie i obojętnie jak dzisiaj; teraz "zatkał się" po połknięciu Europy Środkowo-Wschodniej, którą teraz "trawi"...
