Niemal od początku III RP byłem przerażony stopniem wyalienowania, tzn. wyobcowania, tradycyjnych mediów elektronicznych względem widowni. Bo, np. co mają wspólnego troski i radości tych wypacykowanych, czyściutkich, wyfryzowanych panienek i paniczy ze studiów telewizyjnych - w wieku ok. 30-40 latek zresztą, a niekiedy i więcej - z problemami i troskam milionów Polek i Polaków ciężko "harujących", dzień i noc, "w piątek i świątek", na "polskim folwarku" (świetnie opisanym w wywiadzie z Jackiem Santorskim, psychologiem, jakiś tydzień temu, w "Gazecie Prawnej")?
To oczywiste, że nic - te wiecznie uśmiechnięte, kwilące, przepełnione dowcipkami, buzie - względem realnych problemów rzeczywistych ludzi, którym często po prostu "nie do smiechu" !
No i, oglądając te dziesiątki pajaców, z TVN, TVP, Polsatu, itp. po prostu wściekałem się!
Jak się okazało - zupełnie niepotrzebnie...
Bo Młodzi Polacy, dzielni i twórczy młodzi Polacy, znaleźli sposób na tych trucicieli, "lanserów" propagandy sukcesu rodem z PRL Gierka. Po prostu - olali cały ten bełkot i chichot, to kwilenie, Kuźniarów, Lisów, Olejnikowych, Pochankowych, K-w-Zalewskich i ich idoli z PO, SLD, TR(P) czy PSL... Sami doszli do tego, że to rzeczywiscie g....no, czyli, po francusku mówiąc, me(r)dia!
Wybrali własne źródła informacji: Internet, portale, komórki itp.
Brawo, jakie to proste!
A tamte kłamczuchy ("Wstajesz i łżesz!", "Ciągłe brednie - całą dobę!") niech sobie szczekają, niech ciągle myślą, że są "inzynierami dusz"...
Komentarze