Myślałem, że już nie będzie powodów do komentowania zdolności politycznych i przywódczych obecnej - wciąż jeszcze, niestety - premier E. Kopacz. Trudno jednak powstrzymać się przed pewną ogólną obserwacją, która sumuje jej "zasługi" wobec Polaków, w tym - wobec elektoratu PO, do którego można teraz zaliczyć co 10-tego potencjalnego wyborcę...
O ile główną cechą poprzedniego premiera, protektora pani E.K., był cynizm i cwaniactwo, przyprawione pewną odrobiną wdzięku, o tyle cechą stylu piaru obecnej ekipy, na czele z panią premier, jest infantylizm czyli zdziecinnienie. Wyraziły się one w tym, powtarzanym przez media wielokrotnie, zawołaniu-wezwaniu "przywódczyni" PO: "raz, dwa, trzy - zwycięzcami będziem my!".
Charakteryzuje ono najpełniej zdolności diagnostyczne i prognostyczne tej przypadkowej premierki, której zajęciem powinno być - jak mawiał dawno temu Marszałek J. Piłsudski - "kury szczać prowadzać, a nie polityką się zajmować".
Ta urodzona "przedszkolanka" traktuje zarówno swoich najbliższych współpracowników - z których nie była w stanie stworzyć spójnej "drużyny" - jak i ogół obywateli III RP tak, jak traktuje się naiwnych przedszkolaków.
A nawet można mieć wątpliwości, czy taki model "przywództwa" może być użyteczny w przedszkolu działającym na względnie przyzwoitym poziomie - brakuje w nim minimum szacunku dla, było nie było, "osoby ludzkiej", którą jest także średnio rozwinięty przedszkolak.
No ale czy może dziwić to u kogoś, kto oparł swoją karierę na kłamstwach, oszustwach i machlojkach?
